Urzędnicy odziedziczeni po poprzednikach z SLD kompromitują prawicowe władze samorządowe.
Czym jest wielka afera dotycząca wykupu mieszkań komunalnych, jaką odkryto w Łodzi? To nic innego jak polityka. LiD od kilku dni krzyczy bowiem, by odwołać wiceprezydenta miasta, który rzekomo źle nadzorował całą sprawę, ale ani razu nie zająknie się, że za wszystkim stoją konkretni radni i urzędnicy, którzy mieszkania przyznawali. Zgodę na wykup mieszkania daje przecież specjalna komisja złożona z rajców i urzędników. Przerzucanie odpowiedzialności na jedną osobę jest więc nadużyciem, tym bardziej, że w komisji zasiadali także radni LiD. Także ci, których dziś słychać najgłośniej…
– Nie można dziś mówić, że wykup mieszkań komunalnych nie był pod kontrolą – stwierdza prawicowy radny rady miejskiej w Łodzi Michał Król – przecież to komisja – złożona z konkretnych radnych i urzędników podejmowała decyzje w każdej sprawie – tłumaczy. Dlatego według niego odpowiedzialność za ewentualne nadużycia spoczywa na osobach, które w tym uczestniczyły. Dlatego też – robienie z tego polityki jest nie w porządku – mówi Król. Dla prokuratury odpowiedzialność powinna być jasna. A ludzi, jak nam powiedział jeden z polityków PiS, można karmić wszystkim i ze wszystkiego robić skandal, który przypisze się nie sobie, lecz innym.
Cała afera polega na tym, że w poprzedniej kadencji rady miasto pozwoliło na wykup za wielokrotnie niższą cenę mieszkania komunalnego dyrektor łódzkiego ośrodka TVP Małgorzacie Potockiej. Po kontroli zarządzonej przez Włodzimierza Tomaszewskiego okazało się, że weryfikując listy najemców z listami nabywców lokali komunalnych wykryto inne nieprawidłowości. Oprócz wspomnianej Potockiej znaleziono jeszcze dwa przypadki. W jednym z nich osoba, która wykupiła mieszkanie nie była jego najemcą. Dokumenty najmu były sfałszowane. Zakup mieszkania „ułatwił” swoim teściom pracownik UMŁ, który został dyscyplinarnie zwolniony. Drugi przypadek dotyczył sprzedaży mieszkania przed upływem wymaganego 5-letniego okresu karencji. Jak zapewnił wiceprezydent Tomaszewski w obu przypadkach miasto będzie starać się o unieważnienie najmu. A w wypadku sfałszowania dokumentów sprawę skieruje do prokuratury. Radni LiD zażądali dymisji wiceprezydenta Łodzi. Tymczasem także ich przedstawiciele decydowali o tym komu i za ile pozwolić na wykup mieszkania…. Czyżby mieli krótką pamięć?
Wiele osób w całej sprawie wskazuje na jeszcze jedno –i wcale nie dotyczy to tylko jednego, konkretnego urzędu miasta Łodzi. To urzędnicy – w wielu, jeśli nie pokusić się o uogólnienie na „we wszystkich”, placówkach w Polsce: prezydenci, burmistrzowie, wójtowie dostają „spadek” po poprzednikach. Są to właśnie szeregowi pracownicy, którzy mają dostęp do wielu spraw. I którzy te sprawy załatwiają. To przeważnie osoby powiązane z SLD i wywodzące się z kregów dawnej Unii Wolności. Tak, jak w łódzkim urzędzie miasta pozostali przyjęci z klucza partyjnego ludzie – od Czekalskiego czy lewicowych prezydentów, jak w urzędzie wojewódzkim wydziałem ds. dróg i autostrad trzęsie od lat ten sam człowiek mianowany przez Pęczaka. W innych polskich miastach jest podobnie, ekipa średniego i niższego szczebla wierna swoim poprzednim mocodawcom kompromituje obecne władze samorządowe… Póki wiec prawica nie weźmie przykładu z SLD i w chwili objęcia władzy nie wymiecie „do zera” urzędów póty afery jak ta łódzka będą się powtarzać.
Dorota Tataranowicz