P. Katarzyna Ostrowska-Popławska pisze (Nasz Dziennik, 02.04.2008):
„Bo cóż to znaczy, że każdy może głosować wedle "uznania", zgodnie ze swoim widzimisię? Poseł ma obowiązek kierować się obiektywnie rozeznanym dobrem Narodu i Ojczyzny, a nie własną uznaniowością.” Otóż obowiązki posła są ujęte w „Ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora”, a tam nie ma ani słowa o „obiektywnym rozeznaniu”. I słusznie. Bo co to znaczy? Czyje zdanie jest obiektywne? Partii? Klubu poselskiego? Jakiegoś „mędrca”? Uważam, że poseł powinien poznać różne zdania i – kierując się dobrem Narodu – głosować na to, co uzna za właściwe. Czyli uznaniowo!
P. Katarzyna zatytułowała swój tekst: „Czy ktoś w Sejmie włączył… ogłupiarki?” Nie wiem, ale może nie tylko w Sejmie.
Maciej K. Sokołowski
PS.Co prawda dyscyplina klubowa, jako jedno z domniemanych źródeł „obiektywnego rozeznania” ma zalety, gdyż – przyjęta za zasadę – umożliwia ograniczenie Sejmu do tylu posłów, ile partii dostało się do Sejmu, a każdy z nich miałby nie jeden lecz tyle głosów, ile mandatów jego partia zdobyła w wyborach. Np. poseł PO – 209 głosów, poseł PiS – 159 itd. A może Komisja „Tanie państwo” to uwzględni? Będą oszczędności.
MKS