Politycy PiS ponownie zaapelowali w poniedziałek do rządu, by nie zawierał długoterminowego kontraktu na dostawy gazu z Rosji do Polski. Ugrupowanie uważa, że podpisanie porozumienia uniemożliwi dywersyfikację dostaw tego paliwa do kraju.
Rzecznik rządu Paweł Graś podkreślił, że rząd prowadzi politykę, która zapewnia Polsce bezpieczeństwo energetyczne, a umowa z Rosją jest oparta na ekonomii, nie na resentymentach.
Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie, że umowa z Rosją spowoduje uzależnienie naszego kraju na wiele lat od dostawy gazu rosyjskiego. „Tymczasem, naszym zdaniem, racją stanu jest to, aby zróżnicować źródła dostaw energii do Polski, czego rząd Donalda Tuska nie czyni” – podkreślił.
10 grudnia Polska i Rosja uzgodniły w Moskwie treść porozumienia międzyrządowego w sprawie dostaw rosyjskiego gazu do Polski. Chodzi o zwiększenie dostaw do 10,2 mld m sześc. gazu rocznie oraz przedłużenie ich o 15 lat, do 2037 roku. Jednak w piątek wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak ogłosił, że wynegocjowane międzyrządowe porozumienie nie trafi na posiedzenie rządu, zanim nie będzie wiążących uzgodnień między firmami – PGNiG i Gazpromem.
„Mamy podejrzenie, że chodzi o to, żeby znaleźć jakikolwiek pretekst do tego, żeby wycofać się z tej umowy. Jeśli tak, to bardzo dobrze” – komentował stanowisko wicepremiera Błaszczak.
Na konferencji przytoczono dane dotyczące kilku krajów europejskich, z których wynika, że Polska jest dużo bardziej od nich uzależniona od dostaw gazu z Rosji. „To są twarde dane, które mówią wprost, że podpisanie tej umowy uzależniałoby nasz kraj od dostaw gazu w 92 proc. ze strony rosyjskiej. To jest sprzeczne z polityką bezpieczeństwa naszego kraju” – przekonywał Błaszczak. Jego zdaniem to podstawa do tego, żeby tej umowy z Rosją nie podpisywać.
Europoseł PiS Konrad Szymański pytał dlaczego rząd decyduje się na porozumienia, które podważają ekonomiczny sens projektów uniezależniających Polskę od rosyjskich dostaw: m.in. terminalu LNG w Świnoujściu (ma umożliwić odbiór gazu skroplonego przywożonego z Kataru). Jego zdaniem rząd nie wie, co jest przedmiotem negocjacji i próbuje się wysupłać z tej sytuacji.
Inny eurodeputowany PiS Paweł Kowal pytał z kolei dlaczego szczegóły umowy, którą mamy podpisać ze stroną rosyjska nie są znane opinii publicznej. „Jaki ma sens pytanie w UE o solidarność energetyczną, skoro sami decydujemy się na to, żeby uzależnić się na trwało i na długi czas od dostaw gazu z Rosji?” – pytał. Kowal jest zdania, że rząd zdecydował się zmienić kurs polityki energetycznej i zaniechać działań zmierzających do zdywersyfikowania źródeł dostaw surowców energetycznych.
Politycy nie chcieli potwierdzić nieoficjalnych doniesień medialnych, że jeśli kontrakt zostanie zawarty, PiS będzie wnioskowało o postawienie premiera Donalda Tuska oraz wicepremiera Waldemara Pawlaka przed Trybunałem Stanu.
„Naszym celem jest niedopuszczenie do podpisania tej umowy. Jeśli ktoś podpisze dzisiaj złą umowę, to jej skutki będą odczuwalne dla wielu rządów w przyszłości. Naszym celem nie jest nastraszanie rządu, tylko go przekonanie. Natomiast jeżeli ktoś podejmuje radykalnie złe decyzje jeśli chodzi o politykę, czy gospodarkę, to w każdej takiej, czy innej sprawie musi się liczyć z konsekwencjami” – oświadczył Kowal.
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział PAP, że gabinet Donalda Tuska prowadzi konsekwentną politykę, która zapewnia i zapewni Polsce bezpieczeństwo energetyczne. „Rząd wprowadza faktyczne, a nie papierowe – tak jak poprzednicy – działania dywersyfikacyjne. Powstaje terminal LNG, do którego już zostały zagwarantowane dostawy” – zaznaczył.
„Celem negocjacjach z Rosją jest uzgodnienie stabilnej umowy, opartej na ekonomii, a nie resentymentach, kompleksach i uprzedzeniach” – podkreślił Graś.
Jak dodał, dzięki Polsce, solidarność energetyczna staje się jednym z faktycznych priorytetów Unii Europejskiej.