– Wszystko wskazuje, że w Rosji odrodził się ten terroryzm, który do tej pory był w uśpieniu ? stwierdził gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM gość TVP Info. Jego zdaniem ani miejsce, ani czas ataku nie były przypadkowe.
? Z metra korzysta codziennie do 10 mln mieszkańców Moskwy. A samo miasto przygotowuje się do świętowania zwycięstwa nad faszyzmem. Zamiast święta będzie teraz żałoba ? stwierdził gen. Polko na antenie TVP Info.
Zdaniem byłego szefa jednostki GROM, ewakuacja całego moskiewskiego metra nie mogła wchodzić w grę. Wywołana tym panika mogłaby przynieść kolejne ofiary. Ponadto mogłoby dojść do paraliżu komunikacyjnego miasta, co zwiększyłoby panikę.
Generał przypomniał, że polskie służby dwukrotnie ćwiczyły ataki terrorystyczne na stołeczną kolej podziemną. ? Na stacji Dworzec Gdański z ruchu wyłączony został ostatni (wówczas) przystanek i tak doszło do zakłóceń komunikacyjnych. Po raz drugi ćwiczyliśmy na kilku stacjach, a wtedy ruch w okolicach tych stacji został sparaliżowany ? dodał Polko.
Polko przypomniał, że w 2005 r. zagrożenie było bardziej realne, gdy władze dostały telefony z pogróżkami zamachów w stolicy. Udało się wówczas przeprowadzić sprawną ewakuację zagrożonych rejonów.
Ze słów generała można wywnioskować, że nasze służby są dobrze przygotowane do sytuacji kryzysowych. Ale, na szczęście, do tej pory Polska nie stała się celem zamachu terrorystycznego i nie wiadomo, jak rzeczywiście wyglądałaby walka z realnym zagrożeniem. Podczas kilku ćwiczeń antyterrorystycznych często dochodziło do problemów z komunikacją. Również sami pasażerowie i przechodnie stwarzali trudności, garnąc się w okolice zagrożonych miejsc.
Do tej pory największym zagrożeniem było wspomniane przez gen. Polko wydarzenie z października 2005 r. Tajemniczy mężczyzna, nazwany Gejobomberem? (w listach wysłanych do redakcji prasowych i telewizyjnych twierdził, że wywodzi się ze środowiska homoseksualnego) niemal całkowicie sparaliżował stolicę. W kluczowych punktach stolicy odkryto kilkanaście atrap bomb, wyposażonych w zegary, przewody i imitację materiału wybuchowego.
?Gejobomber? zostawił je w metrze, na przystankach tramwajowych i autobusowych. Do dzisiaj go nie odnaleziono. Według popularnej teorii spiskowej ?atak? miał być dziełem polskich służb specjalnych, które chciały przetestować system bezpieczeństwa. Inna plotka głosiła, że atrapy mogli podłożyć zwolennicy Lecha Kaczyńskiego, aby poprawić jego szansę przed wyborami prezydenckimi.