Śledztwo wszczęto 23 września na podstawie artykułu Kodeksu karnego, który przewiduje grzywnę, karę ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia dla tego, kto „niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać”.
Według rzecznika prokuratury Katarzyny Szeskiej, śledztwo wszczęto w sprawie ukrycia lub zniszczenia w nieustalonym czasie – nie wcześniej niż we wrześniu 1992 r. – dokumentów w postaci kilkudziesięciu kart akt spraw operacyjnych i mikrofilmów wytworzonych przez Służbę Bezpieczeństwa oraz notatek funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa. Prokuratura nie precyzuje, kto miał ukryć bądź zniszczyć akta i komu je wydano.
Obecnie wiadomo, że akta z UOP na temat Wałęsy trafiły w 1992 r. do Kancelarii Prezydenta RP. Decyzję w tej sprawie wydał ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski. Oryginały akt przekazano bez pośrednictwa tajnych kancelarii. Niestety wróciły one do UOP zdekompletowane. Wszczęto śledztwo w tej sprawie, a kolejne ekipy UOP bezskutecznie żądały od Wałęsy zwrotu akt.
Warszawska prokuratura, która początkowo postawiła Milczanowskiemu oraz szefom UOP Jerzemu Koniecznemu i Gromosławowi Czempińskiemu zarzut utraty tajnych akt, w 1999 r. umorzyła śledztwo, uznając że według nowego Kodeksu karnego nieumyślna utrata tajnych dokumentów nie jest przestępstwem.
Szeska powiedziała, że nowe śledztwo ma inny zakres niż to umorzone w 1999 r. Przyznała, że wszczęto je po zawiadomieniu osób prywatnych oraz po analizie akt śledztwa umorzonego w 1999 r.
tvp.info/RZ