Media poinformowały o nawiązaniu partnerstwa strategicznego rosyjskiego Gazpromu z niemieckim Siemensem w dziedzinie wydobycia gazu ziemnego i ropy naftowej.
I nic w tym dziwnego, bo Niemcy z Rosją nie od dziś chodzą "pod rękę". Przykładów współpracy i obopólnego zafascynowania w historii tych narodów aż nadto. Wieki temu złączyło je pokrewieństwo cywilizacyjne. Cywilizacja turańska w wielu elementach pokrewna jest cywilizacji bizantyjskiej, jaka dominuje u naszych zachodnich sąsiadów. Wydawać by się mogło, że po potwornych doświadczeniach ostatniej wojny Rosjanie i Niemcy na jeszcze długie lata będą mieli siebie dość. Ale nic z tych rzeczy. Znowu niebezpiecznie ciążą ku sobie. Podobnie, jak w latach ’30 XX wieku, jak po 23 sierpnia 1939 roku. Współpraca gospodarcza między dwoma zbrodniarzami trwała do ostatnich dni. Pociągi z rosyjskim zbożem zdążały do Niemiec nawet wtedy, gdy Wehrmacht w czerwcu 1941 roku przekroczył linie rozgraniczające zdobycze z września 1939 roku.
Dzisiaj mamy powtórkę z historii. Dla odmiany rozgrywanej o wiele sprytniej, bezkrwawo, można rzec – elegancko. Ale cel jest jeden – dominacja nad sąsiednimi narodami, dominacja nad ich gospodarką, polityką, mediami. Szczególnie dominacja nad mediami jest dzisiaj widoczna w naszym kraju. Nawet mówi się, że ostatnie wybory w Niemczech wygrały media, a nie Donald Tusk z kompanią, bo oni są ledwie zakamuflowanymi kukiełkami. Wygrali ci, którzy są ich właścicielami – Walter, Solorz, Michnik, Springer, a jeszcze dokładniej ci, którzy kryją się w ich głębokim cieniu.
Dzisiaj Niemcy i Rosja są jedną siłą, która przeciwstawia się NATO. Trafnie ocenił to Andriej Szkilu, deputowany ukraiński. Uważa on, że odroczenie włączenia Ukrainy do Planu Działań na Rzecz Członkostwa w NATO to rażąca porażka ukraińskich sił prozachodnich i wielkie zwycięstwo Rosji. – Cynicznie wskazano nam, gdzie jest nasze miejsce. Udowodniono, że bez zgody Rosji Europa nie zrobi niczego. Niebawem okaże się, że bez pozwolenia Rosji Ukraińcy nie będą mogli uzyskać nawet schengeńskich wiz – powiedział polityk w rozmowie z PAP. Bo kto najbardziej sprzeciwiał się zaistnieniu Ukrainy i Gruzji w Planie Działań na Rzecz członkostwa w NATO? Oczywiście Berlin i Paryż. Dlaczego Berlin? Bo tak chce Rosja. Właśnie wczoraj media poinformowały o nawiązaniu partnerstwa strategicznego rosyjskiego Gazpromu z niemieckim Siemensem w dziedzinie wydobycia gazu ziemnego i ropy naftowej. Natomiast 2 kwietnia, jak podała DPA, byłyprezydent Rosji Władimir Putin spotkał się z szefem Siemensa Peterem Loescherem. Putin chwalił Siemensa jako "jednego z największych inwestorów", a Loescher nazwał Rosję kluczowym rynkiem dla Siemensa.
Putin rozmawiał z Niemcami właśnie wtedy, gdy w Bukareszcie decydowała się sprawa inicjowania procesu wchodzenia Ukrainy i Gruzji do struktur NATO. No i tak. Iwan powiedział NIET, a Berlin i Paryż, jak za panią matką, bojaźliwie powtórzyli w swoich językach kremlowskie NIET. Żeby tylko nie stracić kontraktów Siemensa z Rosją, aby tylko nie rozjuszyć niedźwiedzia.
A Polacy? Jaką rolę możemy odegrać? Donald Tusk inaczej patrzy na Ukrainę niż Jarosław Kaczyński. Czym kierował się premier z Gdańska porzucając proukraińską politykę PiS? Dlaczego tak późno pojechał do Kijowa? Trudno nie odnieść wrażenia, że Warszawa od jesieni 2007 roku reprezentuje wobec naszych wschodnich sąsiadów politykę Merkel. No tak, głupia uwaga. A niby po co media wygrały ubiegłoroczne wybory do polskiego parlamentu?
Marek Garbacz