Kiedy słyszę o równych prawach, jakie nominalnie panują w UE nasuwa mi się kilka refleksji.
Pierwsza: wtedy, gdy państwa starej UE budowały drogi i autostrady, fabryki i cały potencjał przemysłowy nikt nie podnosił problemów ochrony środowiska, emisji dwutlenku węgla, czyli wszystkiego tego, czym nas teraz krępuje prawo UE dyktowane przez tzw. ekologów (np. Rospuda czyli obwodnica Augustowa). Jeśli prawa mają być równe, to my powinniśmy teraz mieć takie prawa, jakie miały państwa starej UE wtedy, kiedy budowały swoje drogi i swój przemysł.
Druga: równe prawa wymagają zniesienia wszystkich ograniczeń wobec ludzi i przedsiębiorstw jeżeli chodzi o teren ich aktywności. Tymczasem na terenie niektórych państw starej UE utrzymywane są różne zakazy i utrudnienia dotyczące obcych, bo są z nowej UE.
Trzecia: równości praw w UE zaprzeczają ewidentnie różne poziomy dopłat dla rolników, wyższe w starej UE i niższe w nowej UE.
Tych nierówności prawa UE, które blokują wyrównanie rozwoju gospodarczego członków UE, lub choćby tylko utrzymanie wzajemnego dystansu, jest wiele. I nie pomaga nawet zwiększony, poza rolnictwem, strumień pieniędzy dla państw nowej UE. Obecne prawo, może i dobre przy dzisiejszym poziomie gospodarczym starej UE, zastosowane do poziomu wcześniejszej fazy rozwoju, którą mamy teraz w krajach nowej UE, jest skutecznym hamulcem. Wyraźnie powtarzam: UE potrzebuje dwóch prędkości ale to ci, co są z tyłu muszą mieć prędkość większą a nie odwrotnie.
Maciej K. Sokołowski