Aż 231 dowodów rzeczowych w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika zostało zalanych ściekami z pękniętej rury kanalizacyjnej w olsztyńskiej komendzie policji ? dowiedziała się ?Rzeczpospolita?. To zwykły wypadek losowy ? uznała prokuratura.
W czerwcu 2008 r. w gmachu Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie pękła rura kanalizacyjna. Po godz. 16 sprzątaczki zauważyły, że dół budynku, gdzie mieszczą się magazyny dowodów rzeczowych, zalewa cuchnąca ciecz. Okazało się, że fekalia dostały się do pomieszczenia wypożyczonego przez olsztyński zarząd CBŚ do przechowywania dowodów zebranych w śledztwie dotyczącym porwania Olewnika.
?Były tam worki i kartony z różnego rodzaju śladami, w tym odciski palców zabezpieczone na przedmiotach znajdujących się w domu ofiary, materiały z oględzin domu Olewnika, zdjęcia, włos znaleziony na miejscu zbrodni? ? powiedzieli gazecie przedstawiciele olsztyńskiej policji.
? W tej sprawie każdy dowód wydaje się na wagę złota ? dodaje jeden ze śledczych.
Pełnomocnik rodziny Olewników, mecenas Ireneusz Wilk, zapowiedział, że wystąpi do Prokuratury Krajowej o zbadanie sprawy zalania dowodów rzeczowych ze śledztwa.
Po miesiącu sprawę umorzono, nie dopatrując się przestępstwa. O zalaniu dowodów nikt nie poinformował rodziny zamordowanego mężczyzny.
? To argument za tym, jak potrzebna jest komisja śledcza ? powiedział ?Rzeczpospolitej? ojciec ofiary, Włodzimierz Olewnik.
Najprawdopodobniej większość dowodów rzeczowych została przebadana jeszcze przed pęknięciem rury. Części materiałów niestety nie przeanalizowano.
Gazeta przypomina o innym zaniedbanym dowodzie: kaseta VHS, na której widać, jak szef gangu porywaczy Wojciech Franiewski w 2001 r., dzień po porwaniu Olewnika, kupuje telefon, z którego porywacze dzwonili z żądaniem okupu przez cztery lata przeleżała w szufladzie.
tvp.info/MK