„A Irlandia podobno jest taka szalona,
nie wiadomo jakie są tam podatki.
tania jest tam cebula, tanie ziemniaki,
nie drożeją też owsiane płatki”
Jeszcze do niedawna śpiewaliśmy radosne pieśni o Irlandii i żyliśmy w błogim przeświadczeniu, że może być tylko lepiej. Po objęciu rządów przez „Irlandczyków” z Platformy Obywatelskiej, pomimo zapowiadanych znacznych podwyżek wynagrodzeń i emerytur, ceny żywności miały spaść!
Bylismy przekonani, że inflacyjnych problemów nie będzie, bo być nie może. Premier Donald Tusk znany był z codziennych wizyt w przydomowym sklepiku. Sprawdzał tam cenę jabłek i ziemniaków. Na pewno nie pozwoliłby na wzrost cen…
Niestety, z błogiego nastroju wyrwał nas szef klubu parlamentarnego PO, Zbigniew Chlebowski, który na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłosił, że jest drogo, a będzie jeszcze drożej…
– Na świecie wzrastają ceny paliw, cena ropy sięga 118 dolarów za baryłkę. Rosną ceny żywności na całym świecie, nie tylko w Polsce.
Polska nie jest wyjątkiem, to są trendy w gospodarce światowej – tłumaczył się z drożyzny szef klubu PO. Zupełnie jakby chciał powiedzieć, że nie będzie cudu!
Czyżby wcześniejsze porównania polityków Platformy do ich irlandzkich kolegów miały odwrócić uwagę od faktu, że rząd PO, więcej wspólnego (niż rządzącymi Zieloną Wyspą) ma z liderami słynnego „czerwonego rządu” Leszka Millera?
Rzeczywiście, łączy ich znacznie więcej niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Choćby nieporadność w relacjach z owocami.
Tak jak kiedyś premier Leszek Miller nie potrafił namówić gruszek, aby wyrosły na wierzbie, tak teraz Donald Tusk nie umie rozkazać jabłkom, żeby staniały…