Mówi się, że są tylko dwie pewne i rzeczy na świecie – śmierć i podatki. My, Polacy, dobrze wiemy, że jest też trzecia niezmienna prawda – TVN kłamie. Dziś w obronie ich kłamstw stają media, które same nazywają się wolnymi, a ich wolność, to wolność do mówienia nieprawdy.
O sporze telewizji TVN z marszałkiem seniorem Antonim Macierewiczem pisaliśmy już jakiś czas temu. Rozpoczął się on od materiału „Siła kłamstwa”, którego autor – redaktor Świerczek – ujawniał nieznane dotąd fakty dotyczące pracy podkomisji smoleńskiej. Jak się okazało, „fakty” te były nieznane, ponieważ nie miały nic wspólnego z prawdą.
KRRiT interweniuje
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji rozpoczęła postępowanie wobec reportażu. Nie spodobało się to dziennikarzom TVN, którzy uznali, że weryfikowanie ich materiałów jest zamachem na wolność słowa.
W TVN24 w materiale „Siła kłamstwa” podaliśmy w wątpliwość rzetelność prac tak zwanej podkomisji Macierewicza. Ujawniliśmy przemilczane fakty z amerykańskiego raportu NIAR oraz relacje osób, które uczestniczyły w pracach podkomisji smoleńskiej – czytamy w oświadczeniu TVN24. – Na wniosek Antoniego Macierewicza Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, zamiast stać na straży wolności słowa, chce nas za to ukarać.
TVN jest prawdopodobnie jedyną stacją telewizyjną na świecie, która tak bardzo nie wierzy w swoje własne kłamstwa, że każda próba ich weryfikacji, budzi w redakcji panikę.
Grand fake news
Bywa, że w panice przyjmuje się niedorzeczne metody obrony. Brzytwą, której chwycił się tonący TVN, jest fundacja Grand Press.
„Siła kłamstwa” to materiał nagrodzony wieloma nagrodami, jego autor jest zdobywcą m.in. Grand Press – czytamy w oświadczeniu TVN-u.
Pamiętajmy, że Grand Press to ta sama fundacja, która nagrodziła TVN za materiał o Ibrahimie, którego fragment pozwolimy sobie przytoczyć.
Białorusini go wepchnęli wręcz do rzeki i on płynął sześć dni. To było niewiarygodne, ale on płynął sześć dni, w ciągu dnia, w tej lodowatej wodzie. W nocy wychodził na brzeg, mokry, zmarznięty, kładł się na gołej ziemi, nie zapalał ogniska, bo bał się, że go ktoś zobaczy. Potem, jak udało mu się spać maksymalnie do godziny, już ze znużenia, to szedł, żeby się rozgrzać, w nocy. Potem znowu siadał i tak to wyglądało. W tym czasie nie jadł i nie pił, tam parę łyków wody z rzeki, ale się bał pić, bo bał się, że zachoruje.
Wszystkie te niedorzeczne historie są preparowane przez TVN, a następnie uwiarygadniane przez fundację Grand Press. To taki tandem od tworzenia i uwiarygodniania fake newsów. Drugą kwestią, choć nie mniej ważną, jest to, że kłamstwa TVN i Grand Press zawsze służą Moskwie. Tak było z ocieplaniem wizerunku „uchodźców”, atakami na Straż Graniczną, tak jest z bronieniem Putina w sprawie zbrodni smoleńskiej.
Dlaczego TVN musi odpowiedzieć na swoje kłamstwa?
Nie ma wolności słowa bez odpowiedzialności za słowa. TVN w swoich materiałach przeczy ustaleniom podkomisji, która w swoim raporcie jednoznacznie wskazała na eksplozję, jak przyczynę katastrofy smoleńskiej. Ponadto TVN neguje decyzję polskiego sądu, który nakazał aresztować trzech funkcjonariuszy Federacji Rosyjskiej w związku z wydarzeniami z 10 kwietnia 2010 roku.
Po stronie TVN (a więc przeciwko faktom i sądom) stanęły inne polskojęzyczne media, należące do zagranicznego kapitału, m.in.: Wirtualna Polska, RMF, Interia. Te same media protestowały wraz z TVN-em w sprawie ustawy, która miała zwiększyć transparentność finansowania mediów w Polsce.
Wszystkie te media łączą więc następujące wartości: stawanie w obronie fake newsów pod płaszczykiem wolności słowa, sprzeciw wobec przejrzystości funkcjonowania mediów, powielanie propagandy sprzyjającej Rosji. Jeśli dodamy do tego poparcie tych mediów dla totalnej opozycji, stanie nam przed oczami obraz silnej propagandowej maszyny działającej na rzecz formacji prorosyjskich. I to jest istota sporu pomiędzy TVN-em, a formacją niepodległościową.
Czytaj też: