Najgłośniej komentowaną sprawą w minionym tygodniu była wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego na temat stosunku kobiet alkoholu i rodzenia dzieci. Jeśli utrzymamy taki stan rzeczy, że kobiety do 25-tego roku życia piją tyle samo, co ich rówieśnicy lub więcej, to dzieci nie będzie – oznajmił prezes PiS. Czy ma rację?
To jest kwestia nastawienia ludzi, a w szczególności pań, bo to przecież kobiety rodzą dzieci, choć teraz już nie wiadomo. Mamy taką posłankę, która twierdzi, że ona zna przypadek mężczyzny, który urodził dziecko.
Prezesowi chodziło zapewne o Annę Żukowską, która niejednokrotnie w mediach głosiła taką tezę. Swoją drogą ciekawe, jak to jest, że według polityków Lewicy mężczyźni rodzą dzieci, ale zakaz aborcji krzywdzi wyłącznie kobiety i jest skutkiem patriarchalnego ucisku tylko jednej płci. Dlaczego stowarzyszenie potężnej defraudatorki Marty Lempart nazywa się Strajk Kobiet, a nie Strajk Osób z Macicami, lub Strajk Osób Krwawiących, jak niedawno określiła to jedna z zachodnich fundacji?
To się samo komentuje.
Anna Maria Żukowska (Lewica): "Zdarzają się takie sytuacje, że biologiczny mężczyzna rodzi dziecko."
Mina redaktora bezcenna.
Lewica to stan umysłu😄 pic.twitter.com/C9Wh59mEdn— Konfederacja (@KONFEDERACJA_) March 23, 2021
Gorzkie prawdy
Kiedy wydawało się, że Jarosław Kaczyński już wystarczająco podpadł (po raz kolejny) liberalnym słuchaczom, postanowił zaskoczyć wszystkich i dolać oliwy do ognia. Prezes dobrodusznie ocalił nas od kolejnej medialnej burzy wokół żartów z osób transaktywistycznych i pozwolił sobie na ocenę kondycji współczesnych Polek:
Kobiety decydują się na dzieci lub nie z przyczyn materialnych, ale również kulturowych. Tutaj trzeba powiedzieć otwarcie pewne gorzkie prawdy. Jeśli utrzymamy taki stan rzeczy, że kobiety do 25-tego roku życia piją tyle samo, co ich rówieśnicy lub więcej, to dzieci nie będzie.
Krytyka kobiet, to uderzenie w nasze dobro narodowe. Całe pokolenia wychowywane w ślepej miłości do kobiet, niezachwianej wierze w ich doskonałość i piękno, muszą teraz zmierzyć się z rewolucyjnymi tezami byłego premiera. Jak widać po reakcjach w mediach społecznościowych, ludzie tego nie wytrzymali, ale to nie był koniec. Prezes kontynuował:
Pamiętajmy, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, musi pić przeciętnie przez 20 lat, a kobieta tylko 2. Wiem to od człowieka, który był najwybitniejszym ekspertem od alkoholizmu. Mówił też, że o ile udało mu się wyleczyć 1/3 mężczyzn, którzy zgłaszali się do niego na leczenie, to nigdy nie wyleczył z alkoholizmu ani jednej kobiety. Radzę z tym uważać (…). Nie jestem też zwolennikiem bardzo wczesnego macierzyństwa, bo kobieta musi też dojrzeć do tego, żeby być dobrą matką, ale jak do 25-tego roku życia daje w szyję, to nie jest dobry prognostyk w tych sprawach. Jestem szczerym zwolennikiem równouprawnienia mężczyzn, ale nie jestem zwolennikiem tego, by kobiety udawały mężczyzn.
Co łączy Kaczyńskiego z Muskiem?
Zjawisko, z którym mamy do czynienia, to już nie jest tylko niż demograficzny. Bardziej precyzyjne są określenia kryzys, lub nawet katastrofa demograficzna. Takiego sformułowania użył niedawno Elon Musk: Upadek populacji z powodu niskiego wskaźnika urodzeń jest znacznie większym zagrożeniem dla cywilizacji niż globalne ocieplenie – napisał na twitterze najbogatszy człowiek na świecie.
Population collapse due to low birth rates is a much bigger risk to civilization than global warming
— Elon Musk (@elonmusk) August 26, 2022
Musk i Kaczyński padli ofiarą krytyki, co może być bardziej zrozumiałe w przypadku Polaka, ponieważ – jak to ma w zwyczaju – użył nieco zbyt radykalnego języka. Obaj jednak podjęli ryzyko zmierzenia się z poszukiwaniem prawdziwych przyczyn kryzysu demograficznego.
Czynnik ekonomiczny
Najczęściej wskazywaną przyczyną katastrofy demograficznej jest niestabilna sytuacja finansowa ludzi w wieku prokreacyjnym. Nie koresponduje to z jakimikolwiek danymi. Współczynnik urodzeń nie rośnie wraz z dobrobytem w żadnym zakątku świata. Najmniej dzieci rodzi się na Zachodzie, a najwięcej w państwach trzeciego świata. Nawet w samej Polsce wskaźnik urodzeń wzrastał w biednej, powojennej Polsce, by osiągnąć swoje apogeum w 1955 roku. Na świat przyszło wtedy prawie 800 tys. dzieci – dwukrotnie więcej niż w ubiegłym roku. Zresztą rok 2021 był pod tym względem najgorszy w powojennej historii Polski, a przecież sytuacja finansowa Polaków, nawet w porównaniu z innymi narodami, jest nieporównywalnie lepsza, niż przed dekadami, czy nawet latami.
Najciekawiej wygląda zestawienie roku 2003 i 2020, ponieważ w jednym i drugim liczba urodzeń była niemal taka sama. Bezrobocie w 2003 roku wynosiło 20%, a w 2020 roku tylko 5%. Mimo to Polacy decydowali się na dzieci tak samo często. Czynnik ekonomiczny nie jest więc aż tak istotny, jak mogłoby się wydawać (choć zapewne nie jest też bez znaczenia). Co więc stoi za kryzysem demograficznym w Europie?
Kontrola urodzeń
Nie ulega wątpliwości, że najistotniejszą przyczyną trwałego spadku liczby urodzeń jest powszechny dostęp do antykoncepcji. Z tego powodu kryzys demograficzny dotyka najmocniej Zachód, a więc państwa, w których antykoncepcja jest najłatwiej dostępna. W Polsce ok. pół miliona kobiet stosuje antykoncepcję hormonalną, do tego dochodzą pary stosujące inne metody zapobiegania ciąży.
W Europie Zachodniej statystyki zawyżają imigranci z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, w których stosowanie antykoncepcji nie jest kulturowo aprobowane. Stąd te regiony nie odnotowały tak drastycznego spadku urodzeń, co Zachód.
Do tej pory kraje rozwinięte nie opracowały metody, która pozwoliłaby zachować dostęp do antykoncepcji i zarazem utrzymać dodatni przyrost naturalny. A ponieważ zakazanie antykoncepcji jest nie tylko niemożliwe, ale i nierozsądne, wiele wskazuje na to, że będziemy musieli mierzyć się ze spadkiem liczby ludności jeszcze przez kolejne dekady.
Alkoholizm u kobiet
Do tej pory nie wykazano korelacji pomiędzy spożyciem alkoholu w danych społeczeństwach, a dzietnością. Jarosław Kaczyński zauważył dwa fakty (wzrost spożycia alkoholu u kobiet i spadek liczby urodzeń), z których oba są niewątpliwie prawdziwe. Wykazywanie jakiejkolwiek korelacji między nimi jest jednak zadaniem dość karkołomnym.
Nie zmienia to faktu, że nad oboma problemami należy się pochylić. Alkoholizm dotyka w Polsce 2,5 miliona osób. Nie chodzi tu wyłącznie o osoby uzależnione (tych jest mniej niż milion), lecz również o osoby żyjące w rodzinach z problemem alkoholowym. Istotnie można zaobserwować wzrost odsetka kobiet wśród osób nadużywających alkoholu. Wśród przyczyn może leżeć rewolucja kulturowa, która postawiła kobiety w całkowicie nowej roli społecznej. Roli, z którą wiele kobiet nie potrafi sobie poradzić.
Są gorsze rzeczy niż „dawanie w szyję”
Ciągły stres ciążący na kobietach popycha je w stronę uzależnień. Konieczność robienia kariery zawodowej generuje ogromną presję, która spowodowała to, że do tej pory to niemal wyłącznie mężczyźni popadali w nałogi. Przejmowanie męskich ról kulturowych przez kobiety, o ile nieuniknione, wydaje się być główną przyczyną problemów natury psychologicznej młodych kobiet, ale nie tylko. To właśnie przejmowanie męskich ról kulturowych i społecznych powoduje, że kobiety decydują się na dzieci później i w mniejszej ilości. Obecnie wiek, w którym kobieta rodzi pierwsze dziecko jest o 5 lat wyższy niż 30 lat temu – wynosi 27 lat.
Co robi kobieta przed 27 rokiem życia? Zdaniem prezesa „daje w szyję”, ale to nie wszystko. Od dekad trwa programowanie młodych kobiet na rozwiązłe, agresywne, przejawiające najbardziej patologiczne zachowania. Wzrost liczby kobiet uzależnionych od alkoholu idzie w parze ze wzrostem liczby kobiet pracujących seksualnie, niewiernych i przemocowych. Młode kobiety prześcigają się w liczbie przelotnych znajomości ze starszymi, zamożnymi mężczyznami, lub rówieśnikami z zagranicy.
W Polsce to zjawisko osiąga niewyobrażalnie duże rozmiary. Na zagranicznych forach nasz kraj jest polecany dla turystów pragnących przeżyć niedrogą przygodę z młodą kobietą na wakacjach. Polki stały się znane w świecie ze swojej rozwiązłości i ograniczonych umiejętności intelektualnych, dzięki czemu łatwo je zdobyć przeciętnemu mężczyźnie.
Programowanie Polek
Wszystko to w połączeniu z narzucanym przez media obrazem kobiety, daje Polkom przeświadczenie, że do 25-tego roku życia mają czas na „wyszalenie się”. Oznacza to spożywanie alkoholu, narkotyków i sypianie z wieloma mężczyznami (oraz kobietami). Z powodu powszechnego dostępu do antykoncepcji (a według planów opozycji, w przyszłości również aborcji) taki styl życia nie musi pociągać kobiet do żadnej odpowiedzialności.
Mimo, że taka narracja wpajana jest kobietom na całym świecie i na Zachodzie przyjmuje się dobrze, to w Polsce pada na wyjątkowo podatny grunt. Bierze się to przede wszystkim z parasola ochronnego, jaki Polacy roztoczyli nad kobietami. W naszej kulturze kobieta zajmuje miejsce szczególne i jakakolwiek krytyka pod adresem płci pięknej budzi gwałtowną reakcję społeczeństwa. Stąd kobieta może sobie pozwolić na więcej, choć nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę. A mężczyzna zwracający na to uwagę kończy jako ofiara hejtu, jak Jarosław Kaczyński.
Źródła: WHO, takzetego.pl, twitter.com, obserwator gospodarczy.pl