Wizerunek króla Juana Carlosa wisiał w domu hiszpańskiej stewardessy na honorowym miejscu. Kobieta zwróciła go jednak monarsze po tym, jak podpisał ustawę liberalizującą prawo dotyczące zabijania nienarodzonych dzieci.
– Dziś poczuwam się do moralnego obowiązku zwrócenia Panu tej fotografii, której z taką miłością i z dumą strzegłam jak wielkiego skarbu i która od tamtego czasu zajmowała najważniejsze miejsce w moim mieszkaniu – napisała Maria Belen Lopez Delgado do Juana Carlosa. Przed laty towarzyszyła królowi w jego pierwszej podróży do Rzymu.
Swoją decyzję podjęła, gdyż polityk podpisał ustawę umożliwiającą zabijanie większej ilości dzieci w Hiszpanii. Autorka listu zauważa, że, choć konstytucja kraju nakazuje głowie państwa podpisanie każdej ustawy Kortezów, to jednak w przeszłości udawało mu się wykorzystywać kruczki prawne do uniknięcia zatwierdzenia nowego prawa.
Nowe regulacje wprowadzają aborcję na życzenie do 14. tygodnia życia dziecka. W niektórych przypadkach 16-17-latki będą mogły dokonać zabójstwa także bez zgody rodziców. Nowe przepisy zezwalają też na zabicie dziecka nawet do 22. tygodnia ciąży, jeśli dwóch lekarzy potwierdzi, że istnieje poważne zagrożenie zdrowia matki lub deformacji dziecka. Po 22. tygodniu można będzie przerwać ciążę, jeśli lekarz stwierdzi, że zdeformowany płód nie jest w stanie żyć albo że cierpi na poważną lub nieuleczalną chorobę.
fronda.pl
JMJ