Gdy Platforma była w opozycji, to i rozwój gospodarczy był szybszy, i niższe bezrobocie i inflacja też niższa.
Powodów do chluby dla przywódców Platformy Obywatelskiej nazbierało się przez sto dni sprawowania rządów przez Donalda Tuska całkiem sporo.
Premier dał radę odczytać najdłuższe expose w historii i obiecać rodakom więcej niż wszyscy jego poprzednicy razem wzięci. Minister spraw zagranicznych swą "polityką uśmiechów" spowodował, że po raz pierwszy od czasów Dymitra Samozwańca, Rosją znów włada "nasz człowiek w Moskwie".
Minister Obrony Narodowej powołał sztab kryzysowy bez którego Amerykanie nie mieliby szans zestrzelić swojego satelity. Minister Sprawiedliwości w sposób cudowny dokonał wskrzeszenia laptopa i odważnie nagłośnił bulwersującą cały świat aferę stenogramową.
Szef MSWiA wykrył zbrodnicze zagłuszanie telefonów komórkowych polskich pielęgniarek. Bohaterska "pełnomocnik rządu ds. opracowania programu zapobiegania nieprawidłowościom w instytucjach publicznych" – wspólnie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” – z narażeniem zdrowia i życia wynosiła tajne dokumenty z płonącego samochodu…
Tak. To były prawdziwe dni chwały PO!
Mimo nawału pracy, politycy rządzącej partii nie zrezygnowali z obserwacji działań innych ugrupowań.
"Nigdy nie było tak słabych 100 dni opozycji" – stwierdził krytycznie poseł PO Tomasz Głogowski.
Aktualni opozycjoniści rzeczywiście nie mają się czym chwalić. Bo gdy Platforma była w opozycji, to i rozwój gospodarczy był szybszy, i niższe bezrobocie i inflacja też niższa. Politycy PO potrafili sobie wtedy radzić z gospodarką! Nawet bardziej niż teraz!
Piotr Tomczyk