Z posłem Antonim Macierewiczem (PiS), b. wiceministrem obrony narodowej i b. szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego, rozmawia Roman Motoła
– Administracja amerykańska ogłosiła decyzję o wycofaniu się z projektu budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Jakie będą reperkusje tego kroku dla naszego kraju oraz dla sytuacji międzynarodowej?
– Było wiadomo już bardzo dawno temu, że administracja pana Obamy, jeszcze szykująca się do objęcia władzy w Stanach Zjednoczonych, jest przeciwna powstaniu tarczy i ta kwestia od dwóch lat nie ulegała żadnej wątpliwości. Dlatego właśnie rząd pana Jarosława Kaczyńskiego dążył do tego, żeby jak najszybciej zawrzeć umowę w tej sprawie i jak najszybciej rozpocząć budowę. Niestety, natknęliśmy się na bardzo systematyczny, bardzo przemyślany, bardzo skuteczny zamysł oraz jego realizację przez pana Radosława Sikorskiego, szczególnie od momentu, kiedy objął funkcję ministra spraw zagranicznych. Nie ma wątpliwości, że po stronie polskiej to on jest głównym konstruktorem dążenia do tego, żeby tarcza antyrakietowa w Polsce nie powstała i cała jego polityka była właśnie na to nastawiona. Pan Sikorski robił wszystko, żeby do budowy tej tarczy nie doszło. Żeby nie doszło do podpisania i ratyfikowania przez Polskę umowy, czyli do wejścia jej w życie zanim administracja pana Obamy obejmie władzę i odrzuci ten projekt. Układ, który został podpisany w ostatnich tygodniach pracy gabinetu George?a Busha, do dzisiaj nie został przez Polskę ratyfikowany, bo minister spraw zagranicznych, pan Sikorski, nie skierował go do Sejmu. Gdy tymczasem dokument ten po stronie amerykańskiej został ratyfikowany natychmiast.
Oczywiście amerykańska decyzja nie jest wynikiem działań pana Sikorskiego, ale gdyby nie jego postawa, zaawansowanie budowy tarczy byłoby tak duże, iż pan prezydent Obama już by się z niej wycofać nie mógł. Zwłaszcza że w moim głębokim przekonaniu ta decyzja nie jest decyzją strategiczną Stanów Zjednoczonych i ? wbrew komentarzom, które słyszę dzisiaj od rana [rozmowa została przeprowadzona w czwartek 17 września ? przyp. red.] ? nie należy jej traktować jako takiej. To jest raczej decyzja obecnej administracji, która zawiesza szereg rozwiązań, w ogóle zawiesza aktywność na frontach zewnętrznych i w polityce międzynarodowej, poza kwestią irańską i izraelską, koncentrując się na eksperymentach wewnętrznych. Eksperymentach wzbudzających olbrzymi opór i niezadowolenie w samych Stanach Zjednoczonych, gdzie nazywane są wprost próbą wprowadzania socjalizmu w tym kraju i angażują administrację amerykańską, poza wymienionymi aspektami, niemal do końca. W tej sytuacji pan Obama taką kwestię, jak tarcza antyrakietowa, raczej zawiesza niż ostatecznie rozstrzyga, bo przecież słyszymy, że ma być jakieś alternatywne rozwiązanie oparte na systemie mobilnym, że w ramach tego systemu ruchomego będą rozmieszczane rakiety SM3, które mają stacjonować jednak w Polsce, jeżeli na to wyrazimy zgodę, jak mówi pan Robert Gates. Widać więc wyraźnie, że to wszystko nie jest jeszcze do końca przemyślane i ukształtowane i że raczej jest to ruch taktyczny niż strategiczny, zwłaszcza że my się znaleźliśmy w sytuacji geopolitycznej, którą przewidywaliśmy już wcześniej. Mówiłem o niej wielokrotnie, i nie tylko ja, także kilku innych działaczy niepodległościowych. Mam na myśli sytuację kształtującego się sojuszu rosyjsko-niemieckiego. On został dla większego upokorzenia Polski ogłoszony, na zaproszenie pana premiera Tuska, z jednego z najświętszych miejsc polskiej pamięci, czyli z Westerplatte przez pana Putina jako projekt budowy ?wielkiej Europy?. Nie przypadkiem nawiązano tu do języka lat 40. Nie do tezy prezydenta de Gaulle?a o Europie od Atlantyku po Ural, nie do słów pana Gorbaczowa o ?wspólnym europejskim domu?, tylko właśnie padło sformułowanie ?wielka Europa?. I nawet nam powiedziano, że ta ?wielka Europa? odrzuci zasady samostanowienia narodów, sformułowane w traktacie wersalskim, stwierdzono natomiast, że będzie oparta na takich zasadach, które nie uznają faktu ludobójstwa popełnionego na Polakach przez Sowietów. Powiedziano nam, że ta Europa będzie się opierała ? przypominam cały czas przemówienie pana Putina wydrukowane przez pana Michnika ? na sile, na przemocy, na dyktacie. Otóż to jest konstrukcja geopolityczna, która, myślę, skompromituje się bardzo szybko. I bardzo szybko okaże się to, co jest oczywiste, co wynika z geopolityki: długofalowe interesy światowe Stanów Zjednoczonych i interesy narodowe Polski i innych narodów Europy Środkowowschodniej są wzajemnie sobie bliskie, a te państwa sobie nawzajem potrzebne. Bez takiego sojuszu, współpracy, światu grozi po prostu katastrofa. Okaże się też, że odrodzenie imperializmu rosyjskiego wspartego przez Niemcy to jest droga do światowej katastrofy. Dlatego, jak mówię, nie traktuję tej decyzji jako strategicznej i trwałej, za to ludzi, którzy pracowali na jej rzecz po stronie polskiej, hańba będzie ścigała do końca życia.
– Amerykańska decyzja ogłoszona – nomen omen – 17 września jest jednak dla Rosji bardzo wygodna. Prezydent Miedwiediew nie omieszkał krótko po niej wyrazić swojego zadowolenia z tego faktu.
– Tak, jednak dla Stanów Zjednoczonych doprowadzenie do marginalizacji ? żeby nie powiedzieć gorzej ? Polski niesie za sobą w konsekwencji utratę jakiejkolwiek obecności na kontynencie euroazjatyckim, co dla USA musiałoby się skończyć katastrofą polityczną. Dlatego, jak podkreślam, decyzja o wycofaniu się z budowy tarczy nie jest strategiczna, chociaż doceniam złą wolę, także wśród polityków polskich, którzy systematycznie działają na szkodę Rzeczypospolitej i na szkodę jej niepodległości. Gdyby zaczęła się realizacja budowy tarczy tak jak chciał tego rząd Jarosława Kaczyńskiego, Polska byłaby dzisiaj bezpieczna, a pan prezydent Obama nie miałby możliwości wycofania się z tego projektu, bo podstawy tarczy już byłyby gotowe. Państwa łączą interesy wynikające z obiektywnych przesłanek, a nie doraźnych emocji i nawet nie doraźnych kombinacji, takich jak te, które pan Sikorski z panem Tuskiem teraz realizują. Obiektywną przesłanką jest to, że Polska, jako państwo niepodległe, dla swojego istnienia musi trwać w sojuszu z państwem, które daje nam możliwość dostępu do nowych technologii, daje nam możliwość strategicznego sojuszu obronnego i które rzeczywiście stanowi punkt odniesienia dla współczesnej polityki światowej, a nie tylko regionalnej.
– Jak Pan przewiduje, czy rząd Tuska będzie w dalszym ciągu utrzymywał polski
e wojska w Afganistanie?
- To temat na całą osobną dyskusję. Nie wykluczam żadnych działań rządu polskiego odwołujących się do wytworzonej przy jego współdziałaniu sytuacji, spodziewam się natomiast gigantycznego chóru ze strony ?partii białej flagi?. Chóru, który atakować będzie teraz Stany Zjednoczone i sojusz polsko-amerykański. Który będzie namawiał do podporządkowania się dyktatowi rosyjsko-niemieckiemu, kpiąc z dążenia do niepodległości i suwerenności Polski oraz dążenia do budowy silnego ugrupowania państw Europy Środkowej i Wschodniej, dającego nam nie tylko bezpieczeństwo militarne, ale także silne podstawy gospodarcze, dzięki dostępowi do źródeł energii z Kazachstanu i Azerbejdżanu. Atak na tę politykę będzie teraz zdwojony we wszystkich wymiarach. Przede wszystkim, w Afganistanie nie wolno było, nie będąc do tego przygotowanym i nie dysponując odpowiednimi siłami, brać odpowiedzialności za całą prowincję, bo to właśnie było strategicznym powodem dramatu, jaki teraz się tam rozgrywa. My po prostu nie mamy do dyspozycji sił zdolnych obronić się na tak wielkim i trudnym terenie: finansami, adekwatną do potrzeb liczbą żołnierzy, sprzętem. Ze względów wyłącznie prestiżowych i pseudopolitycznych pan Klich podjął tę decyzję i ciągle upiera się przy niej. Jeszcze 2 tygodnie temu, podczas obrad komisji obrony narodowej, błagałem go, by się z tej decyzji wycofał, tak jak prosiliśmy go, gdy 1,5 roku temu ją podejmował. Ta sytuacja może mieć swoje reperkusje związane z układem geopolitycznym ogłoszonym właśnie, a wytworzonym oczywiście już znacznie wcześniej. Chcę podkreślić, że ta sprawa dla nikogo, kto zajmuje się polityką, nie może być jakimkolwiek zaskoczeniem. Sam mówiłem dziesiątki razy ? nie ja jeden zresztą ? także publicznie, że polityka wobec tarczy antyrakietowej prowadzona przez pana Sikorskiego i pana Tuska jest polityką wymierzoną w bezpieczeństwo Polski. Podobnie od ponad dziesięciu lat przestrzegam przed sojuszem rosyjsko-niemieckim. Tutaj istnieje gigantyczna odpowiedzialność nie tylko polityków, ale i mediów kształtujących świadomość narodową i świadomość polityczną. W tej kwestii jest już wszystko wiadome. Istnieje tylko pytanie: jak długo za politykę polską ? a to jest decyzja narodu ? odpowiadać będą ludzie, którzy prowadzą ją do katastrofy? Na ile świadomie, na ile w złej woli ? nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Na pewno jednak na tyle świadomie, że przecież ci ludzie znają fakty i wiedzą, jakie one będą miały konsekwencje. Po stronie polskiej z premedytacją dążono do takiej sytuacji, z jaką dzisiaj mamy do czynienia. To jest sytuacja wymagająca zmiany ekipy władzy, żeby odpowiedzialność za Polskę przejęli ludzie mający jasną wizję obrony naszej niepodległości, budowy sojuszy i porozumień, które zagwarantują nam bezpieczeństwo. Wszystkie wymysły o tym, że wspólny minister spraw zagranicznych Unii Europejskiej po przegłosowaniu podejmie decyzję inną niż chcą Niemcy, mają na celu uśpienie polskiej wrażliwości na zagrożenie niepodległości naszego państwa.
NASZA POLSKA NR 38/2009