Premier w ostrych słowach grozi IPN: – Apeluję do pracowników IPN, aby nie nadużywali środków publicznych, bo jeśli tak dalej będą tak jednostronni, nie będą mogli ich w przyszłości używać. Instytut ma szansę przetrwać tylko wtedy, jeśli będzie ideologicznie i politycznie neutralny. Jak dodał, IPN nie jest po to, żeby chwalić, ale i nie po to, żeby oczerniać Wałęsę – Nie dziwię się, że narastają emocje wokół tej instytucji. Ci, którzy nadużywają cierpliwości Polaków i publicznych pieniędzy, sami są dla IPN największym zagrożeniem. Jeśli się to nie zmieni, zagrożenie stanie się faktem - ostrzegł.
Lewica cieszy się z deklaracji premiera i liczy na „szybkie” oraz „konkretne działania rządu w sprawie IPN”. Ma też własny pomysł co zrobić z aktami Instytutu i kwestią dostępu do nich. – Czas na zrealizowanie postulatu Lewicy: archiwa do archiwum państwowego, historycy z prawem dostępu do nich, a prokuratorzy do prokuratur i tam niech czynią swe powinności – mówi Jerzy Szmajdziński z SLD.
Krytyczny wobec autora najnowszej publikacji o Lechu Wałęsie jest także historyk IPN Piotr Gontarczyk, autor poprzedniej głośnej książki o współpracy Wałęsy z SB. – Paweł Zyzak pozwolił sobie na spekulacje i różnego rodzaju stwierdzenia, które ocierają się o pomówienia bez żadnych dowodów merytorycznych. To nie jest w ogóle nauka. Zyzak zbyt głęboko wchodzi w życie osobiste Wałęsy, dysponując tylko anonimowymi relacjami świadków i ja na coś takiego sobie bym w ogóle nie pozwolił – podsumowuje Gontarczyk.
Wałęsa na blogu zapowiedział, że w proteście przeciwko publikacji „Lech Wałęsa. Idea i historia” wycofa się z życia publicznego, a nawet wyjedzie z Polski.
Tusk na konferencji zachęcał go, żeby sprawę przemyślał. – Zawsze wspieram Lecha Wałęsę, gdy jest niesprawiedliwie oskarżany, gdy poddaje się w wątpliwość jego biografię. Jest potrzebny tu w Polsce jako świadectwo tamtych lat i jako autorytet – zapewnił.
W czerwcu ubiegłego roku kontrowersje i ostry sprzeciw byłego prezydenta wywołała wydana przez IPN książka „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”. Historycy Instytutu Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz napisali, że lider „Solidarności” na początku lat 70-tych współpracował z SB, a 20 lat później, gdy był prezydentem, usuwał kompromitujace go materiały ze swojej teczki. Wałęsa wszystkiemu zaprzeczył, a autorów publikacji nazwał m.in. „nawiedzonymi ludźmi, którzy rozpowszechniają bzdury”.
TVN24/PK
***
Premier z PO dostał kolejny pretekst do rozprawy z IPN. Książkę, którą ocenić musi sam po jej przeczytaniu. A że chodzi m.in. o życie prywatne byłego prezydenta? Przecież jest osobą publiczną (nikt nie kazał mu nią zostać) i w związku z tym musi liczyć się ze szczególnym zainteresowaniem jego życiorysem.
A powyższy przypadek znów potwierdza, że Lech Wałęsa ma stałe grono przyjaciół. PO i Lewica - nieodłączny tande
m w zwalczaniu lustracji.
PK