Zwolennicy Platformy Obywatelskiej zaczynali się już niepokoić. Wiadomo było, że premier Donald Tusk powierzył kierownicze stanowiska w ministerstwach politykom "najlepszym z najlepszych". Jednak po tajemniczym odejściu z rządu wiceministra finansów Stanisława Gomułki, obok cichych dotąd wątpliwosci zaczęły pojawiać się dużo odważniejsze głosy o konieczności hurtowej wymiany ministrów.
"To bedzie rzeźnia" – twierdziły dobrze poinformowane media. Grozę sytuacji potwierdziły też słowa Zbigniewa Chlebowskiego.
– Nie wszyscy są znakomici – ocenił ministrów szef klubu parlamentarnego PO.
Dramatyczne infomacje o przewidywanych na sierpień br. wymianie rządowych zawodników starał się bagatelizować wicepremier Grzegorz Schetyna. Do "rzeźni" podobno nie dojdzie.
– W czasie meczu wymienia się maksymalnie trzech zawodników. Decyzję w tej sprawie podejmuje kapitan drużyny, czyli premier – informował Schetyna.
Komentatorzy zaczęli zastanawiać się co zrobi Donald Tusk. Jego sytuacja nie jest komfortowa. Jeśli wybrał "najlepszych z najlepszych" zawodników PO, to czy teraz będzie ich musiał wymienić na gorszych?
Na szczęście, istnieją jeszcze inne rozwiązania. Wzmocnieniem rządu może okazać się trasfer zaprzyjaźnionych zawodników z innych zespołów!
– Krążą, różne plotki, że Marek Borowski razem z demokratami chce startować do Parlamentu Europejskiego, a nawet, że chce wejść do rządu Tuska i tworzyć lewe skrzydło rządu PO – sekretarz generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski wskazał dziennikarzom nowe, nierozpatrywane dotąd możliwości wzmocnienia rządowej drużyny.
Komentatorzy sportowi byliby zachwyceni…
{sidebar id=4}
Piotr Tomczyk