Posłowie PiS domagają się od premiera Donalda Tuska wyjaśnienia wątpliwości związanych z prasowymi doniesieniami na temat szefa ABW Krzysztofa Bondaryka
„Krzysztof Bondaryk, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, blisko roku temu, kiedy jeszcze pracował w Polskiej Telefonii Cyfrowej (Era), nakazał sprawdzenie służbowym sprzętem służącym do wykrywania podsłuchów pomieszczeń użytkowanych przez swego znajomego Wojciecha Brochwicza (…) Informację potwierdza osoba związana z operatorem telefonii komórkowej. Sprawdzenie przyniosło wynik negatywny – urządzenia nie wykryły pluskiew”- napisała czwartkowa „Rzeczpospolita”.„Wojciech Brochwicz jest radcą prawnym związanym z PO. To właśnie on w 2005 r. skontaktował Annę Jarucką z Konstantym Miodowiczem z komisji śledczej ds. PKN Orlen. Jarucka twierdziła, że ówczesny kandydat na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz jako minister spraw zagranicznych sfałszował swoje oświadczenie majątkowe. Oskarżenia okazały się sfingowane, ale Cimoszewicz wycofał się z kandydowania na prezydenta. Brochwicz jest też pełnomocnikiem byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, podejrzanego m.in. o składanie fałszywych zeznań w sprawie tzw. przecieku na temat akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Ministerstwie Rolnictwa”- przypomniał dziennik.
Poniedziałkowy „Newsweek” napisał z kolei, że Bondaryk polecił sprawdzić, czy nie jest podsłuchiwany jego przyjaciel mecenas Władysław H. Według „Newsweeka” informacje na ten temat znajdują się w aktach śledztwa dotyczącego wycieku z PTC niejawnych danych. Bondaryk, który odpowiadał w PTC za ochronę tajemnic był jednym ze świadków w tej sprawie.
Śledztwo, jak poinformowała w środę „Rzeczpospolita”, zostało jednak „umorzone ze względu na niestwierdzenie przestępstwa”, a uzasadnienie tej decyzji utajniono.
Śledczy prowadzący sprawę korupcji w suwalskim wymiarze sprawiedliwości, w której oskarżony jest Władysław H., podejrzewają, że mogło dojść do złamania prawa. W grę mógłby wchodzić zarzut utrudniania postępowania przez osoby, które zleciły sprawdzenie pod kątem podsłuchów pomieszczeń używanych przez H. Z aktami sprawy chce się zapoznać prokuratura w Białymstoku.
Antoni Macierewicz ocenił na konferencji prasowej w Sejmie, że te doniesienia "to dalszy ciąg skandali" związanych z nazwiskiem Bondaryka. "To potwierdza podejrzenia (…) i stawia olbrzymi znak zapytania nad działalnością tego organu Sejmu, który jest powołany do interweniowania w takich sytuacjach, czyli komisji ds. służb specjalnych, która od początku kadencji działa z wykluczeniem PiS” – powiedział były szef SKW.
Były koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann powiedział z kolei, że już samo powołanie Bondaryka na stanowisko szefa ABW bez opinii prezydenta odbyło się "z rażącym naruszeniem prawa". Przypomniał, że Bondaryk przeszedł do służb prosto z "wielkiego biznesu", co musi rodzić "konflikt interesów". "Do dziś nie wiemy, jaka była rola pana Bondaryka przy prywatyzacji Cefarmu (…) Bondaryk nie wyjaśnił wątpliwości związanych z tą sytuacją, mającą postać przejęcia mienia Skarbu Państwa w bardzo wątpliwych okolicznościach"- mówił Wassermann.
Według Wassermanna, Bondaryk, jako szef ochrony informacji w PTC wykorzystywał pełnioną funkcję "do świadczenia prywatnych usług" byłemu prokuratorowi, adwokatowi – Władysławowi H. A Władysław H. to osoba, która "była zawsze blisko Bondaryka", zarówno gdy obecny szef ABW pracował w MSWiA, czy gdy był szefem delegatury UOP.
"W takiej sytuacji szef ABW, krajowej władzy służby bezpieczeństwa (…) powinien opinii publicznej wyjaśnić tę sprawę(…).Ponieważ tego nie robi, apeluję do pana premiera Donalda Tuska (…), aby wyjaśnił, czy w tej sprawie została powołana jakaś komisja, czy są jakieś ustalenia, czy też nadal mamy czekać na mnożące się w tym zakresie wątpliwości dotyczące człowieka na tak wrażliwej funkcji" – powiedział były koordynator ds.służb specjalnych.
"Kierownictwo nowo powołanych przez PO służb specjalnych to ludzie, którzy współpracowali z SLD, raczej znani są z niezbyt chlubnych zachowań, jeśli chodzi o działanie służb"- stwierdził Wassermann. Antoni Macierewicz przywołał z kolei wypowiedź szefa biura analiz i informacji UOP z początku lat 90. Piotra Niemczyka, który oświadczył, że "wszyscy (…) obecnie pełniący funkcje szefów służb specjalnych są wychowankami byłej Służby Bezpieczeństwa”.
ZR