Platforma sprowadza debatę publiczną do farsy; okazuje się, że politycy PO nie tyle są specjalistami od cudu gospoarczego, co od hurtowego produkowania absurdów. Oto żniwo tylko ostatnich dni:
Nonsensy (1)
Za książkę o Lechu Wałęsie, napisaną na podstawie pracy magisterskiej obronionej na UJ i wydanej potem przez jedno z wydawnictw, uczyniono odpowiedzialnym IPN. Świeżo upieczony magister został pracownikiem Oddziału Krakowskiego IPN. Natomiast osobiście odpowiedzialnym za książkę uczyniono prezesa IPN pomijając milczeniem dyrektora Oddziału Marka Lasotę, który zatrudnił jej autora. Nic dziwnego, bowiem Marek Lasota jest członkiem PO, a więc jest pod ochroną. Czyli, jeśli już ktoś zawinił, co nie jest takie pewne, postąpiono zgodnie z powiedzeniem: kowal zawinił Cygana powiesili.
Nonsensy (2)
Większość ludzi, począwszy od premiera Tuska, krytykujących publicznie książkę p. Zyzaka o Lechu Wałęsie, książki tej nie czytała. Przypomina to znaną anegdotę o Francu Fiszerze. Otóż Franc Fiszer, znana postać z kręgu literackiej cyganerii okresu międzywojennego, doprowadził dyskutantów do białej gorączki wygłaszając opinie o jakiejś powieści sprzeczne ze zdaniem innych uczestników dyskusji. Na koniec powiedział im: Mam nad wami decydującą przewagę, bo ja tej książki nie czytałem. Ja książki p. Zyzaka nie czytałem, dlatego nie bronię jej i nie krytykuję. Oceniam tylko tych krytyków, którzy zabierają głos, a nie czytali.
Nonsensy (3)
Jednym z podstawowych zarzutów kierowanych pod adresem autora książki o Lechu Wałęsie jest to, że oparł się on na mało wiarygodnych relacjach ludzi, a nie na wiarygodnych dokumentach. Pytam: dlaczego z tego powodu odsądzono autora od czci i wiary skoro uznano za godną wielkiego uznania szeroko rozpowszechnioną książkę Grossa o rzekomej zbrodni Polaków w Jedwabnem opartą właśnie o wybrane relacje ludzi a nie o dokumenty? Jak to jest, że można nas gołosłownie i powszechnie zniesławiać ale akurat o Lechu Wałęsie nie wolno nic negatywnego napisać, nawet tylko po polsku i tylko w liczbie 3 tys. egzemplarzy? Kali jest nieśmiertelny.
Nonsensy (4)
Premier Tusk i cała PO postawiła zarzut Prezydentowi Kaczyńskiemu, że nie popierał na forum NATO kandydatury min. Sikorskiego na sekretarza NATO. Kłopot polega na tym, że Rząd nie zgłaszał tej kandydatury, a sam min. Sikorski do ostatniej chwili twierdził, że kandydatem nie jest. To tak, jakby ojciec miał za złe swatce, że bardzo bogata wdowa nie wyszła za mąż za jego syna, lecz za syna sąsiada. Jednak wcześniej ojciec o swatanie nie prosił, a syn głośno mówił, że o wdowę nie zabiega. Może jednak, po cichu, to ojciec nie chciał, by syn przewyższył go bogactwem?
Maciej K. Sokołowski